Manewr ten należy do manewrów pomocniczych. Na wodach śródlądowych rzadko stajemy na kotwicy, w ogóle to nie jest zbyt pewna sytuacja. Po prostu nie można mieć zaufania, że np. w nocy kotwica nie puści i obudzimy się w niepożądanym miejscu. Czasami jednak musimy to zrobić więc nauczmy się.
Musimy znać głębokość w miejscu, gdzie chcemy rzucić kotwicę / to takie określenie, ale dosłownie kotwicą nie rzucamy, tylko ją opuszczamy do wody/.
Aby kotwica trzymała dobrze, lina kotwiczna musi pracować pod odpowiednim kątem. Stąd zasada, że lina kotwiczna powinna mieć długość 5-7głębokości. Zbyt krótka, nie chwyci lub zostanie wyrwana z dna przez chodzący na fali jacht. Zbyt długa, będzie pracować pod zbyt ostrym kątem, więc może być wleczona po dnie.
Żeby już było całkiem poprawnie, to na początku, licząc od kotwicy, powinien być założony kawałek łańcucha a potem dopiero lina / mowa o jachtach śródlądowych /.
Chodzi o to, by siły na kotwicę działały możliwie w poziomie, wtedy kotwica wchodzi w grunt. Jeśli lina będzie od razu ciągnęła do góry, kotwica puści.
Są też różne rodzaje kotwic i poczytajcie trochę o nich. Każda z nich ma swoje wady i zalety. Najpopularniejsze są kotwice Danfuorta i pługowe.
Ostatnio pojawiły się patenty amerykańskie. Chodzi o to by na lekkim jachcie śródlądowym kotwica była lekka a mimo to świetnie trzymała.
Manewr wykonujemy następująco: wybieramy miejsce tzn. musimy wiedzieć jaka jest w tym miejscu głębokość. Z tym jest problem, bo na jachtach śródlądowych rzadko mamy sondę. Musimy sobie jakoś poradzić z określeniem głębokości, bo inaczej rzucanie kotwicy nie ma sensu. Następnie każemy przygotować kotwicę i odpowiednią długość liny. Wychodzimy do linii wiatru i wytracamy całkowicie prędkość. Najlepiej jest, jeśli jacht zacznie się cofać i wtedy komenda „kotwicę rzuć”. Jacht dalej się cofa i po wydaniu całej liny, kotwica powinna chwycić. O tym musimy się upewnić, bo bardzo często nie chwyta i jacht dryfuje. Musimy manewr powtórzyć. Odchodzimy na hals, wybieramy kotwicę na pokład i od nowa, do skutku.
Z tym rzucaniem kotwicy, jak już jacht się cofa, chodzi o to, by lina nie weszła pod kadłub, nie spadła na kotwicę i splątała się. Takie niebezpieczeństwo istnieje szczególnie, jeśli mamy zamiast liny, łańcuch. Jako ciężki spada szybko na dno a więc na kotwicę i kłopot gotowy. Dopiero jak upewnimy się, że kotwica dobrze trzyma, możemy zrzucić żagle.
Przed odejściem z kotwicy stawiamy żagle /oczywiście możemy odchodzić na silniku/ polecamy przygotować się do wybierania kotwicy. Jak załoga jest gotowa, wybieramy grota, aby jacht ustawił się w linii wiatru i komenda „wybieraj się do kotwicy”. Albo winda kotwiczna albo załogant wybiera linę na pokład i kiedy dziób jest dokładnie nad kotwicą, melduje: ” kotwica patrzy pion”. Dajemy komendę ” kotwicę rwij” i na prędkości jaką uzyskał jacht przez wybieranie liny, odpadamy na dany hals i w świat. Pozostaje tylko wymyć kotwicę, sklarować linę kotwiczną, wszystko pochować, zameldować klar na dziobie.
Miejsce kotwiczenia trzeba koniecznie mieć wybrane wcześniej, najlepiej kierować się mapa według odpowiedniego oznaczenia sugerowanego miejsca zakotwiczenia. Np: „Male kartę” zawierają jedynie stosunkowo małą ilość takich miejsc. Większy wybór daje na przykład publikacja „Adriatyckie wybrzeże”. Te mapy wychodzą ze słoweńskiej kartografii i są tłumaczone na czeski i polski. Nie są to jednak prawdziwe mapy morskie, ale jako dodatkowa pomoc sprawdzają się dobrze. Niestety publikacji na ten temat jest niewiele i dlatego nie pozostaje nic innego jak korzystanie ze źródeł zagranicznych.
Dobrze jest mieć przynajmniej pobieżnie przestudiowane wszystkie możliwe miejsca zakotwiczenia w okolicy planowanej trasy. Często, z różnych przyczyn, możemy być zmuszeni zakotwiczyć gdzie indziej niż początkowo planowaliśmy. Typ dna również można zazwyczaj rozpoznać według mapy lub przewodnika. Przy mniejszych głębokościach można go zidentyfikować nawet wizualnie. Miejsce kotwiczenia z zasady wybiera się biorąc pod uwagę możliwości samej jednostki (tj. zanurzenie i długość) oraz aktualnej i prognozowanej pogody. Zrozumiałe
jest, że miejsce to powinno być po zawietrznej stronie. Przede wszystkim mniej tam wieje i nie ma wielkich fal, poza tym w przypadku niedostrzeżonego uwolnienia kotwicy zagrożenie wpłynięcia na brzeg nie jest aż tak gwałtowne.
Kotwicę najczęściej spuszcza się w ustawieniu dziobem do wiatru. Jeśli przeważa siła prądu morskiego, ustawiamy łódź dziobem do prądu. Pomocnik ze sterownikiem kotwicy (oczywiście jeśli nie jest to przypadek czysto manualnego rzucania kotwicy) najpierw kotwicę uwolni i da znać sternikowi. Miejsce rzucenia kotwicy wybiera się, jeśli to możliwe, równe i nie porośnięte wodorostami. Długość kotwicznej liny wybiera się, jeśli to możliwe, jak najdłuższą. Należy pamiętać, że najprawdopodobniej łódź będzie się kręcić dookoła kotwicy, dlatego w okręgu, który łódź będzie zataczać, nie może znaleźć się żadna przeszkoda lub niebezpieczna głębokość. Jeśli tego warunku nie można spełnić, a wiatr na to pozwala, to można upewnić pozycje za pomocą drugiej kotwicy lub przywiązania do brzegu.
Równocześnie miejsce kotwiczenia wybiera się tak, by nie doszło do krzyżowania kotwicznych lin z ewentualną inna łodzią albo bezpośrednio do kolizji.
Po uwolnieni kotwicy sternik daje polecenie spuszczenia kotwicy z określeniem głębokości kotwiczenia, ewentualnie potrzebnej długości kotwicznego łańcucha. Następuje wrzucenie wstecznego biegu (można pozwolić unosić się wiatrem, jeśli jest wystarczająco silny, jednak zakładamy kotwiczenie za pomocą silnika). Jest to wygodne również ze względu na możliwość sprawdzenia jak trzyma kotwica. Silnik trzeba mieć włączony również dlatego, że nawijak kotwicy ma stosunkowo wysoką moc i mogłoby dojść do niepotrzebnego rozładowania akumulatora. Dobrze jest również jeśli pomocnik, który spuszcza kotwicę, pokazuje kierunek, w którym zmierza kotwiczny łańcuch. Może on również dawać sternikowi ewentualnie inne instrukcje dotyczące rzucania kotwicy.
Pomocnik, po wypuszczeniu całej potrzebnej długości, poinformuje o tym sternika, który następnie doda trochę gazu, aż kotwiczny łańcuch zacznie się napinać. Kotwica siłą ciągu zaryje się do dna. Jeśli łódź przestanie posuwać się do tyłu, wiadomo, że kotwica się zaryła i trzyma. Wrzuca się luz i wyłącza silnik.
Przy wywiązywaniu o brzeg (kamień, kotwica, drzewo lub inny pewny przedmiot) trzeba uważać, by nie blokować możliwej drogi małych łódek, które nie muszą zauważyć napiętej liny na brzegu, a z drugiej strony lina bezpośrednio pod powierzchnią wody może spowodować nieprzyjemności/szkody na obu stronach.
Wyciągnięcie kotwicy jest jeszcze trudniejsze energetycznie i najlepiej pomagać nawijakowi kotwicy silnikiem oraz ruchem łodzi w kierunku łańcucha. Tu pokazywanie kierunku łańcucha ręką jest dość ważnym czynnikiem. Wyciąganie kotwicy nawijakiem łączy się z równoczesnym powolnym ruchem łodzi w kierunku kotwicznego łańcucha. Trzeba uważać, by łańcuch nie dostał się pod łódź. Gdy łódź znajduje się bezpośrednio nad kotwicą, można na chwilę przerwać pracę nawijaka kotwicy, a samą kotwicę wyrwać z dna za pomocą ruchu łodzi. Uwolnienie kotwicy trzeba oznajmić sternikowi. Następnie wyciąga się na nawijak całą resztę łańcucha, a kotwicę upewnia się. W chwili, gdy kotwica pojawi się nad powierzchnią wody, trzeba uważać, by nie miała możliwości uderzać o dziób. Można wypłynąć.
Prawidłowo postawiony na kotwicy jacht. Kotwica oznaczona bojką. W przedniej części jachtu (na sztagu) podniesiona czarna kula. W nocy białe światło. Kabel kotwiczny złożony jest z odcinka łańcucha i liny. Może być
sam łańcuch lub sama lina. Prosiak o ciężarze kotwicy lub większy ma za zadanie spowodować lepsze trzymanie kotwicy dzięki poziomemu ułożeniu kabla na dnie i amortyzację przy pracy jachtu na fali i wietrze. Długość kabla kotwicznego powinna wynosić min 3-5 krotną głębokość na której kotwiczymy.
Kabel kotwiczny składający się z liny i łańcucha połączony w kolejności lina-łańcuch-lina. Zaletą takiego połączenia jest łatwość wybierania. Ciężary kotwicy i łańcucha podczas wybierania nie sumują się.
Kotwiczenie
Stawanie na kotwicy: Upewnij się że koniec kabla jest zamocowany solidnie do jachtu.
- ostrzymy na wiatr aż do stanięcia jachtu w łopocie i wytracenia prędkości do zera,
- rzucamy kotwicę kontrolując głębokość (sondujemy),
- cofamy sie na wstecznym wydając kabel kotwiczny,
- przy długości kabla równej ok. 3 głębokościom sprawdzamy czy kotwica trzyma
- o jeżeli nie trzyma: wybieramy kotwice, żagle i powtarzamy manewr.
- zrzucamy żagle i wydajemy pozostałą długość kabla, min 5 głębokości,
- stopujemy kabel (winda, poler, stoper, knaga), stoimy.
Uciążliwości kotwiczenia:
- Łukowanie
Jest to zataczanie łuków o promieniu będącym długością kabla spowodowane chwilowymi zmianami kierunku wiatru. Zaradzić temu można stając na dwóch kotwicach z dziobu lub bardziej skuteczne na kotwicy z dziobu i z rufy.
2. Myszkowanie i nieoczekiwane „zwroty”
Myszkowanie jest to zmiana położenia jachtu spowodowana zmianami chwilowymi (podmuchy) siły wiatru i „rozciągliwością” kabla kotwicznego. Aby przeciwdziałać temu zjawisku stawiamy tzw. „żagiel kotwiczny” lub
kotwiczymy w „bajdewindzie” z udziałem szpringu rufowego. „Żagiel kotwiczny” jest to najmniejszy trajsel (fok) postawiony na achtersztagu i wybrany na blachę. Na jachtach dwumasztowych „żagiel kotwiczny” stawiamy na bezanmaszcie.
Wbrew ogólnie opisywanej metodzie, jako „żagla kotwicznego” nie należy wykorzystywać bezana gdyż daje siłę napędową zwiększającą zjawisko myszkowania.